STARÉ DOBRÉ ČASY  (1991)

Najete na těchto albech

Řekla mi včera dívka Tereza
Že patřím do starého železa
Že už mi šroubky nýty reziví
Já se té holce vlastně nedivím
Jsem starý vysloužilý partyzán
Puding co byl už z misky vylízán
Příslušník dávno vyhynulé rasy
Jó kde jsou ty časy
Staré dobré časy

Člověk měl prázdný břich však víry byl pln
Uši měl otlačené od krátkých vln
Do práce každý chodil neboť musel
A Moskva byla tam co dneska Brusel
Jezeďák staral se jen o dobytek
Jistý byl sociální výdobytek
Po lukách zněly šťastné dětské hlasy
Jó kde jsou ty časy
Staré dobré časy

Hráli jsme nebezpečnou muziku
A holky byly svolné ke styku
A ten kdo nechyt‘ jednu pendrekem
Ten nebyl právoplatným člověkem
Melouny stály sedm a třešně tři
Slováci byli naši rodní bratři
A Vašek Havel psal dopisy z basy
Jó kde jsou ty časy
Staré dobré časy

Kdo nekradl okrádal rodinu
A chleba s máslem byl na svačinu
Ve frontě nikdo radši nepředbíhal
A v Olomouci bydlel Karel Plíhal
Noviny byly troje strana jedna
A policie krásně zodpovědná
Cikánům hrůzou ježily se vlasy
Jó kde jsou ty časy
Staré dobré časy

Armáda střežila nám klidné spaní
A žáci byli disciplinovaní
Svetr se po vyprání krásně srážel
Prezident na hradě nepřekážel
Dostat se za železnou střeženou zeď
To bylo dobrodružství ne jako teď
Teď mají všichni vůkol svoje pasy
Jó kde jsou ty časy
Staré dobré časy

Wczoraj mi powiedziała panna Ziuta,
że mnie skład złomu czeka oraz huta,
że już mam wszystkie śrubki rdzą przeżarte
i nie mówiła tego wcale żartem.
Już jestem wysłużonym weteranem,
budyniem dawno z miski wylizanym,
okazem dawno już wymarłej rasy,
ech gdzie są te czasy.

Człowiek miał pusty brzuch, lecz wiarę w duszy,
od krótkich fal miał odgniecione uszy,
odsypiał kaca w poniedziałek przemysł,
co szył ubranka w paski dla ekstremy,
za grosze były wiśnie i melony,
a Słowak to był wtedy jeszcze brat rodzony.
Kto chciał ci dopiec, to cię przezwał Wasyl,
ech gdzie są te czasy.

Muzykę grywaliśmy podejrzaną,
panny do domu szły dopiero rano.
Kto nie wziął pałą choćby raz po głowie,
ten jeszcze nie był pełnoprawny człowiek.
Pod hasłem „Lepsze jutro dla narodu”
komunizm podgryzaliśmy od spodu.
My uczestnicy dysydenckiej klasy,
ech gdzie są te czasy.

Havlovi do więzienia w tajemnicy
podawaliśmy żarcie przez klawiszy.
Między jajami sprytnie był ukryty
pilnik, a czasem libri prohibiti.
Spółdzielcy na wsi dbali o inwentarz,
bowiem społeczna własność była święta,
podobnie inne pracujące masy,
ech gdzie są te czasy

Pieśni-śmy pod koszulą przemycali
i na Namesti stał towarzysz Stalin,
a ruski niedźwiedź, choć mu sierść liniała,
jastrzębiom w USA pokazywał wała.
i Pravo ciągle jeszcze było Rude,
jechać na Zachód graniczyło z cudem,
a dziś nie pyta nikt o Reisepassy,
ech gdzie są te czasy.

Prezydent na Hradczanach szkodził mało,
a słowo komunista dumnie brzmiało,
poeci traktorzystów opiewali
i wielkie dzieła tworzył socrealizm.
Mieliśmy jedną partię, trzy gazety,
policja była ważna że o rety,
na sam ich widok człowiek zbaczał z trasy,
ech gdzie są te czasy.

Armia nas czujnie strzegła od zamętu
i dyscyplina była wśród studentów,
za trzysta koron było kilo mięska
i prawda była jedna i zwycięska.
A teraz w tej kretyńskiej demokracji
kto wie, kto rację ma, kto nie ma racji.
Co mi zostało z dawnej życia krasy
to śpiewać: ech gdzie są te czasy,
stare dobre czasy…